Wszyscy wiemy, że mężczyźni to płeć słaba, kiedy umiera ich lepsza część, często tracą głowę. Rozpacz po śmieci suki Saby doprowadziła z czasem Ludwika Dorna na próg politycznego samobójstwa. Zrozpaczony Dorn startuje na liście PO.

Często słyszymy lub widzimy historie zrozpaczonych wdowców, którzy nie chcą żyć po śmierci ich ukochanych żon. Chcą też do ziemi. Wczoraj zrozpaczony marszałek Ludwik Dorn oznajmił w lifestylowej TVN24, że chce być w partii, która jest coraz bliżej ziemi (cytat): "..jeśli mam do wyboru między formacją, która powiązana jest z ziemią..".

 

Dlaczego marszałkowi Dornowi tak spieszy się do politycznego piachu ? Czy dlatego, że jego ukochana suka Saba zdechła parę lat temu, co wywołało z czasem depresję marszałka, pogrążając go w "bulu" bez "nadzieji" ?

 

To że premierzyca Kopacz, po przekopaniu ziemi w Smoleńsku na metr, kopie swojej partii dół w ziemi, to wszyscy wiemy i widzimy. Ale dlaczego marszałek Dorn też się chce tam rzucić? Pies jest najlepszym przyjacielem człowieka, to fakt, ale tak jak nie ma ludzi niezastąpionych nie ma chyba niezastąpionych psów?

 

Jedno wiemy na pewno, swoim szczekaniem Stefan suki Saby nie zastąpi.

  
 
Dopóki żyła Saba, Ludwik Dorn wiódł się raczej dobrze
 

 "In Vodka Veritas" czyli Kwaśniewski apeluje do Saby

https://www.youtube.com/watch?v=WahEHgy6IrA